ID: 261642
Ignorancja jest błogosławienstwem, czyli lepiej nie wiedzieć.
ID: 261642
ID: 261642
Jeszcze na początku lat 90., kiedy chodziłem do szkoły, miałem na osiedlu koleżankę. Była naszą rówieśniczką i często całą paczką spędzaliśmy wspólnie czas.
Wiadomo, że wiedzieliśmy o sobie i o swoich rodzinach znacznie więcej, niżeli podejrzewaliby to nasi rodzice.
Koleżanka miała brata. Był z 8 lat młodszy od nas, a jego mama była przedszkolanką. Wykształcenie pedagogiczne.
Generalnie na naszym osiedlu, była jedną z lepiej wykształconych kobiet, bo studia wyższe. Wiedziała o tym i strasznie to podkreślała. Niestety jej mąż, był kierowcą miejskiego autobusu. Nie wiedziałem wtedy jak wyglądało ich małżeństwo, ale pamiętam gdzieś z jakiś popijaw, że podkreślała to. Ona pani pedagog i on zwykły kierowca.
Wydawać by się mogło, że tak mądra kobieta, będzie również mądra życiowo. I jej też się tak zdawało.
W latach 1994 - 1997 kupiła dziecku komputer. Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale wiem że ja swój komputer już miałem. Mój był zakupiony w 1994, więc musiała kupić później. Jakiś czas później poszedłem do pracy i sam już sobie kupowałem podzespoły do kompa, żeby nadążyć za technologią i nie zostać w tyle. Ten chłopaczek tyle szczęścia nie miał. Komputer miał kupiony nędzny już na starcie, a po dwóch, trzech latach, mógł grać jedynie w gry dołączane do czasopism. O zagraniu w nowości, mógł jedynie pomarzyć, albo zagrać u kolegów.
Czasami zdarzało się, że gdzieś całą ekipą wychodziliśmy wieczorem i koleżanka prosiła mnie, żeby mały mógł zostać u mnie i zagrać w moje gry. Kilka razy się zgodziłem.
Chłopak cierpiał katusze. Nie dość że w domu miał klamota nadającego się do muzeum, to jeszcze nie mógł nawet zamruczeć przy matce, że komputer mu się nie podoba. Pamiętam jak kiedyś próbował coś odpalić, gra nie poszła i komputer jeszcze się zawieszał. Zaklął coś pod nosem i wymruczał, że to głupi komputer i straszny klamot. Usłyszała to jego matka i bez wahania krzyknęła:
-Co Jacusiu?! Komputer nie dobry? Nie podoba ci się?
Jacuś natychmiast odparł, że sprzęt doskonały i wspaniały, tylko on na grę narzekał.
Natychmiast wydedukowałem, że kiedy będzie narzekał, to matka zabierze i schowa mu, nawet to. NIe wiem co gorsze. Granie na takim sprzęcie, czy udawanie że jest dobry.
Ta kobieta miała manię wyższości, dzieciom i mężowi przyjemności dawkowała raz w miesiącu i oni musieli się tym zachwycać. Jeśli nie zauważyła zachwytu, przestawała dawać i to. Kiedy chłopaki w jego wieku mieli nowe rowery, a już wchodziły chyba górskie do PL, to on dostał jakiegoś używanego grata z zepsutą przerzutką i nie mógł narzekać, bo lepszy taki niż żaden.
Kiedy córka w liceum, chciała sobie kupić markową kurtkę lub buty, to musiała znaleźć pracę na boku. NIe pytajcie mnie jaką znalazła.
Oficjalnie sprzątała biuro bogatemu biznesmenowi. Biuro było czynne od 9 - 17, a ona jeździła tam po szkole i trzy razy w tygodniu spędzała tam dwie godziny 17-19. Za każdym razem kiedy około 20 widzieliśmy ją na osiedlu, z góry mówiła jaką fajną pracę znalazła i ile on jej nie płaci za posprzątanie biura. Oficjalnie nie mogła tego robić z umową o pracę, bo nie miała nawet 17 lat. ALe wieczorem mogła sprzątać, kiedy nikt nie widział. Laska była niezwykłej urody i ja bym jej nie płacił za sprzątanie. No ale mogę się mylić, więc nie chcę oczerniać.
Koleżanka czasami odpalała młodemu jakąś kasę, a ten bez wiedzy mamy dokupował do swojego kompa jakieś podzespoły.
Mąż, mając w domu seks raz na miesiąc, miał dwie kochanki (o tym dowiedziałem się 15 lat później od mojej mamy).
Tak więc pani pedagog cieszyła się, że córce wystarcza 50 zł kieszonkowego, syn gra na starym kilkuletnim komputerze i też mu wystarcza, a mężowi da raz w miesiącu i też facet więcej nie potrzebuje. I ona była zadowolona. NIech się cieszą z tego co mają i że w ogóle mają.
W istocie młody modernizował komputer za pieniądze siostry, a później wziął się z kolegami za włamania do kiosków. Córka oddawała się staremu dziadowi 3 razy w tygodniu, a mąż miał dwie kochanki. Jednak bystra pani pedagog o tym nie wiedziała. Ona cieszyła się, że wszystko kontroluje.
A jak wygląda sytuacja w roku 2021. Mąż tej pani od 20 lat jest po rozwodzie, mieszka i żyje z inną kobietą z którą ma nastoletniego syna.
Córka wyjechała do DE i tam pracuje przy opiece nad starszymi osobami.
Syn jest w UK i pracuje w knajpie jako kelner.
Ona została sama. Mieszka w trzypokojowym mieszkaniu w bloku i ogląda filmy z kotem na kolanach. Nikt jej nie odwiedza, nikt do niej nie zagląda i nawet sąsiadki jej nie lubią.
Był czas, że kontrolowała wszystko i wszystkich, ale się szybko skońćzył. Tak to jest, kiedy ktoś nie próbuje się liczyć ze zdaniem najbliższych i on sam wie co dla nich wszystkich dobre.
Jeszcze na początku lat 90., kiedy chodziłem do szkoły, miałem na osiedlu koleżankę. Była naszą rówieśniczką i często całą paczką spędzaliśmy wspólnie czas.
Wiadomo, że wiedzieliśmy o sobie i o swoich rodzinach znacznie więcej, niżeli podejrzewaliby to nasi rodzice.
Koleżanka miała brata. Był z 8 lat młodszy od nas, a jego mama była przedszkolanką. Wykształcenie pedagogiczne.
Generalnie na naszym osiedlu, była jedną z lepiej wykształconych kobiet, bo studia wyższe. Wiedziała o tym i strasznie to podkreślała. Niestety jej mąż, był kierowcą miejskiego autobusu. Nie wiedziałem wtedy jak wyglądało ich małżeństwo, ale pamiętam gdzieś z jakiś popijaw, że podkreślała to. Ona pani pedagog i on zwykły kierowca.
Wydawać by się mogło, że tak mądra kobieta, będzie również mądra życiowo. I jej też się tak zdawało.
W latach 1994 - 1997 kupiła dziecku komputer. Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale wiem że ja swój komputer już miałem. Mój był zakupiony w 1994, więc musiała kupić później. Jakiś czas później poszedłem do pracy i sam już sobie kupowałem podzespoły do kompa, żeby nadążyć za technologią i nie zostać w tyle. Ten chłopaczek tyle szczęścia nie miał. Komputer miał kupiony nędzny już na starcie, a po dwóch, trzech latach, mógł grać jedynie w gry dołączane do czasopism. O zagraniu w nowości, mógł jedynie pomarzyć, albo zagrać u kolegów.
Czasami zdarzało się, że gdzieś całą ekipą wychodziliśmy wieczorem i koleżanka prosiła mnie, żeby mały mógł zostać u mnie i zagrać w moje gry. Kilka razy się zgodziłem.
Chłopak cierpiał katusze. Nie dość że w domu miał klamota nadającego się do muzeum, to jeszcze nie mógł nawet zamruczeć przy matce, że komputer mu się nie podoba. Pamiętam jak kiedyś próbował coś odpalić, gra nie poszła i komputer jeszcze się zawieszał. Zaklął coś pod nosem i wymruczał, że to głupi komputer i straszny klamot. Usłyszała to jego matka i bez wahania krzyknęła:
-Co Jacusiu?! Komputer nie dobry? Nie podoba ci się?
Jacuś natychmiast odparł, że sprzęt doskonały i wspaniały, tylko on na grę narzekał.
Natychmiast wydedukowałem, że kiedy będzie narzekał, to matka zabierze i schowa mu, nawet to. NIe wiem co gorsze. Granie na takim sprzęcie, czy udawanie że jest dobry.
Ta kobieta miała manię wyższości, dzieciom i mężowi przyjemności dawkowała raz w miesiącu i oni musieli się tym zachwycać. Jeśli nie zauważyła zachwytu, przestawała dawać i to. Kiedy chłopaki w jego wieku mieli nowe rowery, a już wchodziły chyba górskie do PL, to on dostał jakiegoś używanego grata z zepsutą przerzutką i nie mógł narzekać, bo lepszy taki niż żaden.
Kiedy córka w liceum, chciała sobie kupić markową kurtkę lub buty, to musiała znaleźć pracę na boku. NIe pytajcie mnie jaką znalazła.
Oficjalnie sprzątała biuro bogatemu biznesmenowi. Biuro było czynne od 9 - 17, a ona jeździła tam po szkole i trzy razy w tygodniu spędzała tam dwie godziny 17-19. Za każdym razem kiedy około 20 widzieliśmy ją na osiedlu, z góry mówiła jaką fajną pracę znalazła i ile on jej nie płaci za posprzątanie biura. Oficjalnie nie mogła tego robić z umową o pracę, bo nie miała nawet 17 lat. ALe wieczorem mogła sprzątać, kiedy nikt nie widział. Laska była niezwykłej urody i ja bym jej nie płacił za sprzątanie. No ale mogę się mylić, więc nie chcę oczerniać.
Koleżanka czasami odpalała młodemu jakąś kasę, a ten bez wiedzy mamy dokupował do swojego kompa jakieś podzespoły.
Mąż, mając w domu seks raz na miesiąc, miał dwie kochanki (o tym dowiedziałem się 15 lat później od mojej mamy).
Tak więc pani pedagog cieszyła się, że córce wystarcza 50 zł kieszonkowego, syn gra na starym kilkuletnim komputerze i też mu wystarcza, a mężowi da raz w miesiącu i też facet więcej nie potrzebuje. I ona była zadowolona. NIech się cieszą z tego co mają i że w ogóle mają.
W istocie młody modernizował komputer za pieniądze siostry, a później wziął się z kolegami za włamania do kiosków. Córka oddawała się staremu dziadowi 3 razy w tygodniu, a mąż miał dwie kochanki. Jednak bystra pani pedagog o tym nie wiedziała. Ona cieszyła się, że wszystko kontroluje.
A jak wygląda sytuacja w roku 2021. Mąż tej pani od 20 lat jest po rozwodzie, mieszka i żyje z inną kobietą z którą ma nastoletniego syna.
Córka wyjechała do DE i tam pracuje przy opiece nad starszymi osobami.
Syn jest w UK i pracuje w knajpie jako kelner.
Ona została sama. Mieszka w trzypokojowym mieszkaniu w bloku i ogląda filmy z kotem na kolanach. Nikt jej nie odwiedza, nikt do niej nie zagląda i nawet sąsiadki jej nie lubią.
Był czas, że kontrolowała wszystko i wszystkich, ale się szybko skońćzył. Tak to jest, kiedy ktoś nie próbuje się liczyć ze zdaniem najbliższych i on sam wie co dla nich wszystkich dobre.
~Cyprian Kleofas Kozłowicz*.151.39.179
*.151.39.179
Posty (5)
Opcje - szybkie linki
Wybierz
Wątki Admina
Wybierz
TOP 20 - przez was wybrane
Wybierz
OSTATNIO KOMENTOWANE
Ogromna prośba...
Reklama to nasze JEDYNE źródło dochodu.
Reklam nie jest wiele, nie wyskakują, nie zasłaniają żadnych treści, ale umożliwiają utrzymanie redakcji.
Proszę pomóż, dodaj etransport.pl do wyjątków Twojej aplikacji.