Josephs.ScotBorowiak Properties Ltd

Kilka prawd o dostawczakach na prąd

Utworzona: 2021-01-16


Pojazdy elektryczne w Polsce to wciąż zjawisko. W sumie po naszych ulicach jeździ ich ok 16 000 z czego znaczną mniejszość stanowią auta dostawcze. Pod względem przyrostów auta na prąd nie mają (na razie?) co konkurować ze spalinowymi, choć we wrześniu zanotowało w kraju nad Wisłą wzrost o 97%.

W dodatku Unia Europejska swoimi przepisami robi wszystko, by rozmnożyć liczbę „elektryków”. Czy zatem ostatnio jeździłem środkiem transportu, który za 5 czy 10 lat będzie standardem dla firm? A idea elektromobilności lada dzień się spełni i wierzę w nią jak w kolejne bramki Roberta Lewandowskiego dla Bayernu oraz kadry?

Gdybym tak napisałbym, musiałbym skłamać a co najmniej nagiąć prawdę, czego z racji wykonywanego zawodu jak i moralnych zasad zrobić nie mogę. Napiszę więc kilka prawd, prawd klawiaturą marzyciela, sceptyka a zarazem realisty.

Prawda o dostawczakach w Polsce

Miałem okazję jeździć Volkswagenem Crafterem, ale gdyby to był Renault Master czy inny elektryczny wielkolud, wrażenia prawdopodobnie byłyby podobne. Sam samochód bez literki „e” zasługuje na słowa uznania. Liderem sprzedaży wszystkich dostawczaków za okres styczeń-lipiec 2020 był wspomniany Master z liczbą niemal 3500 sprzedanych sztuk (Crafter ponad 1000 sztuk). Zdroworozsądkowe szanse, by jakikolwiek elektryczny wehikuł z tego segmentu osiągnął w Polsce granicę „tysiaka” do 2025 roku wynoszą moim zdaniem tyle samo co premiera załogowej misji na Marsa w tym czasie.

Chyba że dojdzie do kolejnej rewolucji (czego nie można wykluczyć) wywołanej na przykład jeszcze bardziej restrykcyjnymi przepisami UE odnośnie emisji spalin. Albo rząd wprowadzi jakiś niesamowity program dofinansowania. Duże znaczenie ma ewentualny przełom w walce z koronawirusem i brak kolejnych tego typu „niespodzianek”. Bo czy wspólnota będzie chciała jeszcze bardziej dociskać już teraz mocno kulejący sektor motoryzacji? Polskich przewoźników nie oszczędziła, ale tutaj chodzi o globalne zyski „możnych”. Jakby na przekór moim twierdzeniom wyniki sprzedaży ekoaut w Polsce we wrześniu poszły w górę, zobaczymy czy stanie się to stałym trendem przy słabych rezultatach sprzedaży całej motoryzacji.

Prawda społeczna

Auto na prąd wciąż budzi wielkie zainteresowanie. E-Craftera pokazywałem kilkudziesięciu ludziom z różnych branż. Niemal każdy wypytywał, chciał się przejechać, choćby na miejscach dla pasażerów. To wciąż jest coś nowego, nawet dla właścicieli firm. Jednocześnie mało kto mówił „kupiłbym taki samochód do przedsiębiorstwa”. Zatem „elektryki” nadal stanowią ciekawostkę, coś nowego, rarytas.

Prawda finansowa

Prawda prosta i brutalna: jeśli jako właściciel firmy miałbym wydać ponad 350 000 zł na pojazd, który w wersji spalinowej kosztuje 2, 2,5 razy mniej, to „dziękuję – nie tańczę”. Dodatkowo, po zakończeniu gwarancji nadal jestem skazany na ASO, bo tylko człek szalony zaryzykowałby jechać do Pana Kazia z samochodem na prąd a i umiejętności dużych sieci niezależnych w tym zakresie pewny nie jestem. Dofinansowania? Europa ma różne podejścia do tematu. Norwegia, Holandia, gdzie powszechnie wykorzystywane są źródła odnawialnej energii stanowią pozytywny przykład.

Polska? Programy i przepisy zmieniają się z taką prędkością jak kiedyś regulacje dotyczące odpisu VAT od zakupu samochodu czy też użytkowania go do celów prywatnych. Totalny bałagan. Przykład Funduszu Niskoemisyjnego Transportu i testu przeprowadzonego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych. Już zaczęło się wszystko zgadzać, już była nadzieja na korzystne TCO (o czym zresztą pisaliśmy w Truck&Business Polska), do euforii brakowało niewiele. Tymczasem dzisiaj Funduszu już nie ma a nowe propozycje (preferencje dla osób indywidualnych, dopiero potem firm!) są co najmniej dziwne. Będą kolejne zachęty, lecz w jakiej formie i jak długo przetrwają.

Naturalnie miasta również stawiają na eko pozwalając jeździć na buspasach oraz tworząc preferencyjne warunki dotyczące parkowania. Tyle że przykład mojego kolegi po fachu z redakcji Interia.pl, który notorycznie otrzymuje mandaty za pozostawianie samochodu na prąd „w niewłaściwym miejscu” (czyli na kopercie dla aut elektrycznych) lub jazdę na owym uprzywilejowanym pasie pokazuje jak wiele jest do zrobienia. O różnych rozwiązaniach prawnych nie wspominam.

Prawda o tankowaniu

Według informacji przedstawiciela Volkswagena wydającego auto, miało się ono ładować w gniazdku domowym 12 godzin. Niestety, 6 godzin wystarczyło do naładowania ¼ pojazdu (ładowałem od połowy). Czyli może się okazać, że przychodząc rano, by wystartować na kolejny dzień pracy nie będziemy mieli do dyspozycji pełnej baterii. Poza tym nie ma opcji, by je ładować w bloku a i w mieszkaniu jednorodzinnym trzeba kombinować, bo e-Crafter oczywiście jest za wysoki, by wjechać do typowego garażu. Kabel wychodzi na zewnątrz a to pokusa dla różnego rodzaju „mądrych przechodniów” lubiących w nocy pokazywać swoją kreatywność.

Ktoś zaraz krzyknie z oburzenie - samochód należy zostawiać pod firmą, tak zresztą sporo osób robi. Tyle że wtedy zazwyczaj przedsiębiorcę czeka jeszcze inwestycja w ładowarkę, co nie kosztuje 100 zł. Zatem pomijając kwestie wysokiej ceny zakupu pojazdu, dochodzi dodatkowy, niemały wydatek. I nawet jeśli z jednej ładowarki „zatankujemy” 2 czy 4 samochody, nadal jazda na benzynę/olej napędowy przysparza mniej problemów i łącznych kosztów.

Prawda o zasięgu

Ponad 100 km to deklarowany zasięg Craftera. Kierowca-rekordzista ponoć przejechał 180 km co przy doskonałej technice jazdy „elektrykiem” zapewne stanowi fakt – brawo dla tego pana. Jestem w stanie także uwierzyć w te standardowe 110 km z ładunkiem. Zakładając, że wyłączę klimatyzację, radio, nie będę używał podgrzewanych siedzeń, itp. Zimą przy mrozach zasięg ponoć spada o ok. 30 procent. Nawet jeśli będzie to 20 procent, ile realnie przejedzie kierowca firmowy na pełnym naładowaniu w styczniu? Tak, wiem, w Polsce nie ma zim. Niestety, nie tylko w grach planszowych los bywa okrutny i akurat przez trzy (cztery, pięć) leasingowe lata dostawczaka w wersji „e” klimat może spłatać figla. A na pogodę gwarancji nikt nie da (chyba że jakiś szalony ubezpieczyciel, nie wiem, nie próbowałem pytać).

Prawda o ekologii

Nie znalazłem nigdzie opracowania, które w 100 procentach by udowodniło, że auta elektryczne są bardziej eko od aut spalinowych. Argumentów pojawia się wiele, nie czas i miejsce na szczegółową analizę. Prawda o szaleństwie spod znaku „e” jest niewygodna. Jak już pisaliśmy i zapewne o tym doskonale wiecie, Unia Europejska narzuca szaleńcze ograniczenia CO2 w gamie produkowanych środków transportu. „Biedne” koncerny więc muszą je produkować i promować tworząc niejako wielkie lobby. Czy te wszystkie nakłady finalnie zmniejszą szkodliwe emisje i uratują ziemię od szybkiego wyczerpania paliw kopalnych? Jak to zadziała w przyszłości w Polsce? Zielonego pojęcia nie mam. W napływie wielu informacji powstaje problem z ich właściwą selekcją i oddzielaniem prawdy od mitów, ziarna od plew. Chętnie porozmawiam z osobami, które mogłyby mnie a i zapewne część równie niepewnych Czytelników oświecić – zachęcam do pisania na tomasz.czarnecki@truck-business.pl.

Prawda niezaprzeczalna

Aspekt subiektywny z punktu widzenia drivera musi zostać wspomniany. Jazda e-Crafterem jest super przyjemna. Nie słychać silnika, przy starcie dostajemy „w prezencie” cały moment obrotowy. 136 KM może nie powala na kolana, ale czuć dynamikę. Pojazd pokazuje niesamowitą zwrotność, doskonałe kamery cofania i czujniki wręcz zachęcają do manewrów tym kilkumetrowym wehikułem. Doczepić mogę się jedynie do jednej kwestii. Jeśli stoimy na spadku terenu, bieg (R/D – nie ma znaczenia) w automatycznej skrzyni biegów brak blokady spadania samochodu, trzeba wspierać się hamulcem awaryjnym. Poza tą drobnostką kocham jeździć autami na prąd i wielu kierowców by to zapewne potwierdziło.

Jednocześnie e-Crafter był napakowany mnóstwem systemów. Ja rozumiem – auto demonstracyjne dla klientów. Jednak po co zwykły tempomat do auta miejskiego? Podgrzewane siedzenia w samochodzie elektrycznym? Dodatkowe oświetlenia i gniazda 12V? Przecież to czerpie mnóstwo prądu, zmniejszając zasięg, podwyższa i tak już szaloną cenę a z punktu widzenia funkcjonalnego spokojnie można, by sobie owe „gadżety” podarować. To jednak wada konkretnego egzemplarza, należy wierzyć, że auto można dobrać w wersji bardziej ubogiej i naprawić błąd jednej (?) osoby odpowiedzialnej za dobór wyposażenia.

Prawda o przyszłości

Elektryczne samochody będą się rozwijać, nie ma co do tego już większych wątpliwości. No, chyba że ktoś zacznie równie zawzięcie promować kolejną ideę. Tak chcą władze, ekolodzy, lobbyści, spece od ideologii. Głośno mówią o całkowitej eliminacji aut spalinowych, taką opinię zresztą prezentuje również redaktor naczelny Eurologistics.

Moim zdaniem może tak być, ale nie musi. Nie wierzę, by w ciągu 10 a nawet 20 lat z ulic zniknęły pojazdy na PB czy ON, co zresztą potwierdzają włodarze koncernów paliwowych jak i sami producenci środków lokomocji. Podszedłbym do sprawy inaczej. Niezależnie od wszystkiego, prawdopodobnie liczba osobowych środków lokomocji będzie ulegać zmniejszeniu, choćby na skutek wzrostu ich cen, rozwoju car sharingu, popularyzacji rowerów, elektrycznych hulajnóg, itp. Choć np. jedna z firm świadcząca usługę car sharing aut na prąd właśnie wycofuje się z rynku... Ludzie przestaną kupować auta dla celów miejskich, bo też po mieście coraz mniej mogą nimi jeździć. Zbankrutuje część dealerów, serwisów.

Tomasz Czarnecki
redaktor prowadzący Eurologistics


Dalsza część materiału naszego Partnera - Eurologistics dostępna w wersji papierowej
Do ulubionych
FIRMOWY SPOTLIGHT
PST OST SPED SP. Z O.O.


NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

NASZE WYWIADY

OPINIE

NASZE RELACJE

Photo by Josh Hild from Pexels