W dniu dzisiejszym* zatrzymała mnie do kontroli INSPEKCJA TRANSPORTU DROGOWEGO, zwana również krokodylkami.
Krokodyli okazały się bardzo żarłoczne, tylko zęby mieli za krótkie.
Na dzień dobry, poinformowałem ich buńczucznie, że tracą czas, bo u mnie AIO (W UK wystawiali na miesiąc zaświadczenie ALL IN ORDER i kazali wozić na szybie, żeby ich koledzy się nie fatygowali), więc ich kontrola jest całkowicie bezcelowa.
Następnie tradycyjnie. Dokumenty, karta inspektora w tachograf i urządzenie sczytujące dane i wizyta w radiowozie.
Tam powtórzyłem, że niczego na mnie nie znajdą, a Pan Krokodylek uznał, że na każdego się coś znajdzie.
Szukał.. szukał... szukał... aż mu się czoło zmarszczyło i wymyślił.
- Co pan robił, między godziną 6:33 a 08:08??
- Spałem pod rampą. Oni dokonywali rozładunku, a ja spałem jak zabity.
- A czy wie pan, że czas rozładunku pod rampą, to nie jest czas do pańskiej dyspozycji i nie może pan sobie np. gdzieś pójść?
- Jak to nie mogę. Następna ciężarówka ma awizację na godzinę 08:00 i od 06:00 do godziny 08:00, to jet mój wolny czas i mogę nawet iść w tym czasie do sklepu.
- A ja Panu tłumaczę, że to nie jest czas, do Pana dyspozycji.
- A ja Panu oświadczam, że nawet przed sądem udowodnię, że to jest mój czas.
- A jak Pan myśli, Panie kierowco? W tej chwili, kiedy my tutaj siedzimy w radiowozie, to pan wypoczywa czy pracuje?
- W tej chwili jestem w pracy i podczas pracy - przyznałem mu rację, myśląc że porównał siedzenie w radiowozie, do siedzenia pod rampą.
Na to orzekł, że nakłada na mnie mandat karny, w wysokości 100zł i czy przyjmuję.
- Oczywiście że nie, - odrzekłem bez wahania - przecież mówiłem, że spałem przy zasłoniętych zasłonkach i nikt mi nie przeszkadzał do godziny 08:08.
- Nie zrozumiał Pan. Ja nakładam na Pana mandat za to, że Pan robi przerwę na tachografie teraz.
- Jak to teraz? - odpaliłem zdumiony - Przecież teraz moja karta kierowcy, leży u Pana na biurku.
- Tak... - uśmiechnął się złośliwie - ale zanim Pan tę kartę wyjął, od momentu zatrzymania, nie nacisnął Pan na tachografie, że to "inne czynności", a miał Pan wciśnięty wypoczynek.
No i ja powiedziałem, że taki mandat chętnię przyjmę. Byłem pewien, że on mi to napisze, czarno na białym, że mandat jest za to, że nie nacisnąłem PRACY na tachografie w czasie, kiedy urządzenie sczytywało dane na jego komputerek i do czasu aż zakończyło i wyjąłem swoją kartę. Marzyłem, żeby to napisał.
Oczywiście poinformowałem ich, że taki mandat to skarb. Opowiedziałem im o książce Rafała Ziemkiewicza pt "Polactwo" w której to autor opisywał, jak w jego rodzinnej wsi, milicjanci byli a*alfabetami i wystawiali mandaty rysunkowe. Te rysunkowe mandaty, stawały się cenionymi okazami kolekcjonerskimi i ludzie handlowali nimi jak znaczkami pocztowymi. Były kilkunastokrotnie droższe, niż to by wynikało z samej wysokości tych mandatów. Dodałem jeszcze, że ten mandat nigdy nie zostanie zaniesiony na pocztę. Najpierw go zeskanuję i wrzucę na wszystkie prześmiewcze portale typu : wykop, wiocha itp, a następnie oprawię w ramkę i powieszę na ścianie w salonie.
Kiedy Pan Inspektor skończył pisać i podał mi dokument, zapytałem dlaczego nie napisał, że chodzi o manipulowanie tachografem podczas tejże właśnie kontroli. Bardzo mi na tym zależy i czy nie mógłby dopisać.
Usłyszałem wtedy, że napisał wszystko to, czego wymaga od niego ustawa.
Posmutniałem wtedy bardzo, bo już widziałem oczyma wyobraźni, jak wysyłam ten mandat na FB jego żonie, dzieciom, sąsiadom i przełożonym. Już widziałem siebie, publikującego filmik na YOUTUBE i widziałem ten mandat na wszystkich portalach, a tu... takie rozczarowanie. Płakać mi się chciało.
Odjechałem i zdałem sobie sprawę, że nikt mi nie uwierzy. No nie ma mocnych. Tam jest napisane, że za złe operowanie urządzeniem, ale nie napisali w jakich okolicznościach. Mogłem przecież na "łóżku" tankować, albo sprzątać.
Wychodząc z radiowozu, poinformowałem go, że tak naprawdę nic nie zrobiłem złego, a on zwyczajnie pokazał kierowcy, gdzie jego miejsce.
No i co mogę dodać.
Nic. Będę żył dalej jakby nigdy nic, bo w końcu to tylko 100zł. A po cichu będę liczył na to, że może karma wróci. Kto wie... Może losy świata tak się kiedyś potoczą, że to on będzie potrzebował pomocy ode mnie. Kto wie?
Drugą myślą, jaka przyszła mi do głowy to absurdalna myśl, że zapłaciłem za czuprynę.
Mam 46 lat, a na głowie gęste i bujne włosy (takie miał Zbigniew Wodecki), a inspektorek pomimo że 15 lat ode mnie młodszy, wyłysiał całkowicie. Może to za to, mnie tak znienawidził. No ale mogę się mylić. Nie wiem co siedzi w głowach zakompleksionych wyłysiałych facecików, bo nigdy nie byłem zakompleksionym i wyłysiałym facecikiem.
Po cichu mu życzę, żeby go żona zdradziła z jakimś kudłatym. To by był chichot losu.
(komuniści z PZPR wymyślili takie pleonazmy, żeby brzmieć mądrzej)

~Cyprian Kleofas Kozłowicz

*.dynamic-1-kat-k-4-3-0.vectranet.pl