Czy ktoś z szanownych kierowców zachorował? A może ktoś w rodzinie, lub wśród sąsiadów zachorował i któryś z szanownych kierowców widział to na własne oczy?
Może chociaż dla kogoś miejsce w pracy się zwolniło i szef musiał szukać zmiennika, bo kierowca wylądował pod respiratorem w szpitalu?
Nic takiego się nie stało, a wiecie dlaczego.
Koronowirus istnieje jedynie w mediach.
Tyle krzyku, tyle statystyk i straszenia, a nie znam nikogo, kto by się na tego mitycznego koronawirusa natknął.
Codziennie dowiaduje się w mediach, ale nie widziałem jeszcze chorego.
Mój sąsiad kopcił szlugi na klatce schodowej i miałem cichą nadzieję, że chociać jego koronawirus zabierze. Po dziadku miałem odziedziczyć dom, podobno podpisał już dokumenty i ciągle chodzi. W pracy czekam az się zwolni miejsce na dobrze płatnej robocie którą wykonuje emeryt i jemu też nic nie jest.
Nawet Kaczyński ze świtą, którzy mieli w nosie obostrzenia i zasady bezpieczeństwa, czują sie dobrze.
Zupełnie poważnie i szczerze przestałem w tego koronowirusa wierzyć.
Żeby chociaż kilkunastu kierowców z międzynarodówki zmarło, to na resztę padłby blady strach i przestaliby jeździć, co spowodowałoby podniesienie stawek za kursy, ale nic takiego nie nastąpiło. Nikt się koronowirusa nie boi, nikomu nic nie grozi, a firmy usługowe i sklepy pozamykane. Ostatni pryncypał z którym rozmawiałem, zaśmiał mi się w twarz że miał w tygodniu 200 telefonów o pracę i już za 2500zł chcieli jeździć. A posiedzieli bez pracy dopiero miesiąc. Za 3 miesiące będą jeździć za 1500zł.
Od dzisiaj nie używam rękawiczek, maseczki i mam w nosie tego mitycznego wirusa. To jest wirus jednorożec.

~Cyprian

*.internetia.net.pl