Josephs.ScotBorowiak Properties Ltd

Wisząc głową w dół w ciężarówce, zmieniasz perspektywę

Utworzona: 2023-03-05


Symulator dachowania samochodu ciężarowego - po co to komu? Przecież ciężarówka podczas wypadku nie dachuje, a jeśli już to niezmiernie rzadko. Może i tak, ale wystarczy, że położy się na boku, aby uczestnik zdarzenia zapamiętał je na całe życie. Symulator zaś pozwala doświadczyć tych wrażeń bez stresu. I wyciągnąć wnioski...

Krystian Fiedziuszko, kiedyś kierowca ciężarówki, a dziś przedsiębiorca prowadzący agencję pracy dla przedstawicieli tego zawodu oraz prezes fundacji zajmującej się szeroko pojętym bezpieczeństwem ruchu drogowego, nie miał tego szczęścia, by przeżyć wypadek w teorii, w warunkach laboratoryjnych.


Na własnej skórze

Doświadczył tego na własnej skórze siedząc za kierownicą ciągnika siodłowego. Nagle na jego pasie ruchu pojawił się, jadący z naprzeciwka, samochód osobowy. Kierowca tegoż, zapewne pochłonięty wysyłaniem sms-a lub odczytywaniem wiadomości na ekranie telefonu, nie zauważył, że przekroczył przerywane linie i znalazł się na niewłaściwym pasie. Trucker miał ułamki sekund na podjęcie decyzji - chcąc uniknąć zderzenia czołowego zaczął gwałtownie hamować i skręcił kierownicę w prawo, zjechał na pobocze, gdzie zestaw ciężarowy położył się na boku. Całe szczęście był to prawy bok i wszystkie przedmioty "leżące luzem" w kabinie pojazdu, w tym ciężkie i niebezpieczne w bezpośrednim kontakcie, jak butla gazowa i zgrzewka butelek z wodą, poleciały w przestrzeń przeznaczoną dla pasażera. Nikogo innego, oprócz prowadzącego pojazd, w kabinie nie było, więc skończyło się na olbrzymim huku, przeogromnym stresie i ogólnych potłuczeniach. Kierowca ma jednak przekonanie graniczące z pewnością, że gdyby ciągnik przewrócił się na lewą stronę, nie przeżyłby wypadku.

Przekonałem się na własnej skórze, że wypadek drogowy to zdarzenie nagłe, na które nie masz czasu się przygotować. Na podjęcie decyzji są ułamki sekund, a później już tylko skutki. To zdarzenie zmieniło moją perspektywę, otworzyło oczy na pewne sprawy. A gdybym nie przeżył, jakby mnie zabrakło? Co z żoną i dziećmi? - pytałem sam siebie
mówi Krystian Fiedziuszko.

Trwa kilkanaście sekund, zapada w pamięć na długo

To zdarzenie legło u podstaw zbudowania na bazie kabiny Renault Magnum, pierwszego w Polsce symulatora dachowania ciężarówki. Dodajmy - kabiny wyposażonej m.in. w fotele kierowcy i pasażera, deskę rozdzielczą z tablicą wskaźników, schowki, lodówkę i tachograf. Słowem - rzeczywistej kabiny pochodzącej z prawdziwego pojazdu.


Można ją obrócić o 360 stopni i zatrzymać w dowolnym położeniu - uczestnicy symulowanego wypadku mogą w warunkach pełnego bezpieczeństwa, przypięci pasami, przyjąć pozycję boczną lub wisieć głową w dół. Przygoda trwa zaledwie kilkanaście sekund, ale to wystarczy żeby uświadomić sobie, jak ważne jest zapinanie pasów bezpieczeństwa w samochodzie ciężarowym oraz jakie zagrożenia powodują niezabezpieczone przedmioty w obszernej kabinie. Uczestnik prezentacji nie tylko ma okazję stwierdzić organoleptycznie jak zachowuje się ciało człowieka i przewożone przedmioty podczas wypadku, ale także poznaje techniki ewakuacji kierowcy i pasażerów z kabiny ciężarówki po zdarzeniu.

Czy naprawdę warto kozaczyć?

Zdaniem Krystiana Fiedziuszko, kierowca ciężarówki z niezapiętymi pasami ma niewielkie szanse przeżycia prawdziwego dachowania czy nawet przewrotki na bok. Spada bowiem z wysokości około dwóch metrów na stertę przewożonych w kabinie rzeczy, a jeśli pojazd kładzie się na lewy bok, dostaje uderzenia od niezabezpieczonych przedmiotów albo ląduje na nim kierowca-zmiennik (w przypadku podwójnej obsady). Wniosek jest oczywisty - nie ma sensu kozaczyć bez zapiętych pasów, patrząc na świat z wysoka w przeświadczeniu braku zagrożenia. Warto też co tylko się da poupychać w schowkach i bezpiecznych miejscach żeby ograniczyć liczbę i ciężar przedmiotów przewożonych "luzem".

Symulatorów u nich dostatek

Fundacja Jumper, której prezesem jest Krystian Fiedziuszko, dysponuje nie tylko tym ciężarowym, ale i innymi symulatorami, m.in. dachowania auta osobowego, decyzyjnego czasu reakcji (mierzy drogę hamowania na różnych nawierzchniach), zderzenia czołowego przy prędkości ok. 15 km/h, czy poduszki powietrznej (pokazuje różnicę kontaktu ciała z airbagiem po wystrzale w przypadku prawidłowo ustawionego fotela i zapiętych pasów oraz złej pozycji za kierownicą i niezapiętych pasów).


Fundacja wykorzystuje swój sprzęt, a także wiedzę i doświadczenie instruktorów podczas szkoleń i eventów organizowanych w firmach i placówkach oświatowych. Ich uczestnicy przekonują się na własnej skórze co się czuje podczas wypadków drogowych i jakie są skutki niewłaściwych zachowań. Jak zapewnia prezes fundacji, takie doświadczenie otwiera ludziom oczy i pozwala inaczej spojrzeć na bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Jako ciekawostkę podaje, że w czasie pokazów w firmach transportowych przy okazji uroczystości z udziałem całych rodzin, chętniej do symulatora dachowania ciężarówki wsiadają żony i dzieci kierowców niż oni sami.

Zawodowcy boją się spojrzeć prawdzie w oczy? Nie chcą wiedzieć czym może się skończyć jazda bez pasów z bałaganem w kabinie? Wolą żyć w nieświadomości?
zastanawia się szef fundacji.
Więcej o Fundacji Jumper, jej działalności szkoleniowej i edukacyjnej, pomocy prawnej i psychologicznej dla kierowców, ich rodzin i przedsiębiorców transportowych - w kolejnym artykule, już wkrótce.

Cezary Bednarski
Fot. Fundacja Jumper
Do ulubionych
PREZENTACJA FIRMY
ADR Adviser Doradztwo i Szkolenia Jacek Pluta


NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

NASZE WYWIADY

OPINIE

NASZE RELACJE

Photo by Josh Hild from Pexels