Małżeństwo czy praca w transporcie, co było pierwsze?
Pobraliśmy się w 2016 roku, a wspólną pracę w podwójnej obsadzie rozpoczęliśmy dopiero w 2020 roku, więc to małżeństwo było pierwsze. Piotrek zaczął jeździć na trasach krajowych w 2018 roku, a ja rok później rozpoczęłam zdobywanie uprawnień. W 2020 roku wyruszyliśmy razem w naszą pierwszą międzynarodową trasę.Czy wspólna praca wpłynęła na Wasze małżeństwo? Co Was najbardziej zaskoczyło w sobie nawzajem?
Praca w duecie i spędzanie ze sobą dosłownie każdej godziny, każdego dnia, to prawdziwa próba dla każdej pary. Wydawało nam się, że po sześciu latach razem znamy się na wylot, ale życie w trasie szybko zweryfikowało to przekonanie – okazało się, że wciąż możemy siebie nawzajem zaskoczyć. W domu każdy ma swoje obowiązki, a wspólny czas to głównie wieczory i weekendy. Tymczasem codzienność w kabinie ciężarówki to zupełnie inna rzeczywistość – brak prywatności, ograniczona przestrzeń i konieczność współpracy na każdym kroku. Początki nie były łatwe. Bywały kryzysy, spięcia i chwile, kiedy wydawało się, że nie jesteśmy w stanie się dogadać. Ale jedno zawsze nas ratowało – umiejętność rozmowy. Czasem burzliwej i pełnej emocji, ale zawsze prowadzącej do kompromisu.A co było dla nas największym zaskoczeniem? To, jak bardzo potrafimy się dostosować do niewygód i jak wiele jesteśmy w stanie razem znieść.
Które momenty w trasie uznalibyście za najbardziej romantyczne? Czy kabina ciężarówki może stać się miejscem na randkę?
Chyba nie jesteśmy najlepszymi osobami do odpowiadania na to pytanie. Oboje mamy w sobie absolutne zero romantyzmu – zamiast wzruszeń romantyczne gesty wywołują u nas częściej salwy śmiechu. Jeśli chodzi o ulubione momenty w trasie, to zdecydowanie są to weekendowe pauzy. Zwłaszcza wtedy, gdy dopisuje pogoda i możemy pozwiedzać europejskie miasta oraz spróbować lokalnych specjałów. Najchętniej wracamy do Paryża i Londynu. Jeśli ktoś jest romantykiem, to z pewnością nawet w kabinie ciężarówki stworzy idealną atmosferę – przygotuje kolację, obejrzy film i zadba o inne romantyczne akcenty.
Harmonijne życie to sztuka kompromisów. Co musieliście wypracować, by praca w podwójnej obsadzie działała bez konfliktów i jak radzicie sobie z kryzysem na tak małej przestrzeni?
Najtrudniejszy był początek – wtedy konflikty zdarzały się najczęściej, a ich główną przyczyną był brak podziału obowiązków. Ja czułam, że robię za mało, a Piotrek uważał, że niepotrzebnie szukam problemów i „robię z igły widły”. Miałam wrażenie, że jestem tylko „gościem” w jego ciężarówce, a moim zadaniem jest jedynie przejechać swoją zmianę. Dopiero po kilku (albo raczej kilkudziesięciu) awanturach udało nam się dojść do porozumienia i obecnie to już nasza ciężarówka i wspólne obowiązki. Na przykład obecnie po powrocie z trasy ja pakuję rzeczy do toreb, a Piotrek sprząta kabinę. Oczywiście zdarzają się drobne „fochy”, ale daleko im do poważnych konfliktów. Nauczyliśmy się też nie wyładowywać frustracji na sobie nawzajem, gdy dopada nas głód, zmęczenie czy stres. Po prostu wiemy, kiedy lepiej ugryźć się w język i nie prowokować drugiej strony. Z dystansem i humorem podchodzimy do wszelkich sprzeczek, bo życie w trasie uczy, że szkoda czasu na fochy. Co do małej przestrzeni? Dla nas to wręcz zaleta! Żadne z nas nie może wyjść, trzasnąć drzwiami i zniknąć na kilka godzin, więc wszystkie sporne kwestie jesteśmy zmuszeni rozwiązywać na bieżąco.Macie swoje rytuały lub tradycje, które pielęgnujecie podczas wspólnych wyjazdów?
Jasne! Jak wjeżdżamy do Polski z trasy, to musimy zjeść zawsze hot-doga na pierwszym napotkanym Orlenie 🤣 Podczas wyjazdów do Włoch obowiązkowo jemy pizzę i rogalika z kremem pistacjowym 😁 Tak naprawdę transport to jedna wielka nieprzewidywalność, więc trudno pielęgnować jakiekolwiek rytuały. Poza tym… chyba nie mamy żadnych szczególnych.Gdybyście mieli wybrać jedną trasę, która symbolizuje Wasze małżeństwo, jaka by to była i dlaczego?
Zdecydowanie trasa przez Przełęcz Brennero do Włoch. Droga jest przepiękna i prowadzi do naszego ulubionego kraju, w którym zawsze czujemy się fantastycznie. Widoki zapierają dech w piersiach już w chwili, gdy wjeżdżamy na autostradę i otaczają nas majestatyczne góry, a gdzieś między nimi widać malownicze winnice, które dodają krajobrazowi wyjątkowego uroku. Włochy są dla nas symbolem spokoju, relacji i wyśmienitego jedzenia – tam nikt się nie spieszy, liczy się odpoczynek i chwila wytchnienia. Przez większą część roku temperatura pozwala na lekkie ubrania, a tylko przez kilka miesięcy kurtki stają się niezbędne. Choć Włosi pewnie by się z tym nie zgodzili – nie raz patrzyli na nas ze zdziwieniem, gdy w kwietniu spacerowaliśmy w krótkim rękawie, a oni otuleni w zimowe kurtki 😅Czego Wam życzyć z okazji Światowego Dnia Małżeństwa?
Ooo trochę tego jest, jeżeli weźmiemy pod uwagę życzenia związane także z wykonywanym przez nas zawodem. Będą to na pewno wyższe zarobki w transporcie, większy szacunek dla kierowców, darmowe toalety i prysznice w każdym kraju (bo to wcale nie powinno być luksusem!), ciekawe trasy , weekendowe pauzy w fajnych miejscach i zawsze wolne rajki na parkingach w nocy ☺️ A w małżeństwie? Może tego, byśmy nauczyli się naprawdę odpoczywać i bardziej cieszyć chwilą „tu i teraz”. Od dwóch lat nie byliśmy na randce, bo zawsze jest coś pilniejszego do zrobienia. Ciężko oderwać się od codziennych obowiązków i po prostu być razem. Poza prowadzeniem ciężarówki tworzymy też treści do mediów społecznościowych - piechnie.pl, co pochłania mnóstwo czasu, a do tego dochodzą inne obowiązki, o których nie opowiadamy publicznie. Mówiąc wprost – od pięciu lat praktycznie non stop pracujemy, z przerwami na sen. Nawet gdy oglądamy film, często jednocześnie montujemy nagrania czy obrabiamy zdjęcia. Więc jeśli nam czegoś życzyć, to właśnie umiejętności odpoczynku i więcej chwil tylko dla siebie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Monika Słotwińska-Persak