Postęp technologiczny i nowe rozwiązania wspomagające kierowców to już nasza codzienność. Pojawiają się też kolejne systemy, które nie pozwalają kierowcy na popełnienie błędu. Musimy mieć pewność, że nowe pomysły naukowców i przedsiębiorców z branży badań i rozwoju przemysłu motoryzacyjnego są bezpieczne w ruchu drogowym, konieczne są zatem przepisy pozwalające na testowanie nowych rozwiązań powiedział wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec.Według założeń projektu, pojazdy zautomatyzowane, wyposażone w systemy kontrolujące wybrane funkcje jazdy, oraz w pełni autonomiczne, mają być dopuszczone do testów na drogach publicznych. Nowelizacja wdraża także zasady uzyskiwania zezwoleń na prace badawcze – w zależności od poziomu automatyzacji, liczby pojazdów i obszaru testowego. Rząd zapewnia, że to krok w kierunku innowacyjnej gospodarki i wsparcia sektora B+R.
Problem w tym, że branża mówi coś zupełnie innego
Przedstawiciele przemysłu motoryzacyjnego oraz środowisko badawczo-rozwojowe alarmują, że projekt – wbrew nazwie – nie deregulacyjny, a biurokratyczny. Zamiast wspierać rozwój nowoczesnych technologii, może zablokować testy pojazdów autonomicznych w Polsce i wypchnąć firmy za granicę.Projekt wprowadza liczne formalności i bariery: konieczność planowania trasy z dużym wyprzedzeniem, wymóg uzyskiwania opinii od trzech organów, obowiązek składania szczegółowych raportów, które mogą naruszać tajemnice przedsiębiorstwa, a nawet opłaty za każdą zmianę w liście testowanych pojazdów. Takie przepisy nie mają nic wspólnego z elastycznością, jakiej wymaga praca nad innowacjami wylicza Tomasz Bęben, prezes SDCM.Branża sprzeciwia się też nadaniu szerokich uprawnień uznaniowych tzw. Krajowemu Koordynatorowi Prac Badawczych, który zyska możliwość jednostronnego cofania zezwoleń bez jasnych kryteriów i bez możliwości odwołania. Eksperci ostrzegają również przed obowiązkiem rejestracji dźwięku w kabinie pojazdu – co w ich ocenie narusza prawo do prywatności, przepisy RODO i Kodeks pracy.
W czasie, gdy globalna motoryzacja inwestuje miliardy w autonomizację i cyfryzację, Polska ryzykuje utratę swojej pozycji i szansy na udział w tym wyścigu. Apelujemy o realną deregulację: uproszczenie procedur, ograniczenie uznaniowości i stworzenie prawdziwego wsparcia dla testowania nowoczesnych rozwiązań ostrzega Maciej Mazur, dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności.Dla porównania: Niemcy legalizują jazdę w pełnej autonomii (Level 4) już od 2021 roku, Czechy mają narodowy katalog stref testowych, a Słowacja – światowy lider per capita w produkcji aut – aktywnie wspiera rozwój innowacji motoryzacyjnych. W tym kontekście Polska pozostaje z tyłu.
Branża motoryzacyjna w Polsce generuje ok. 8% PKB. Utrata konkurencyjności i wycofanie się inwestorów z obszaru nowej mobilności byłoby poważnym ciosem nie tylko dla przemysłu, ale też dla miejsc pracy – szczególnie w regionach o tradycjach motoryzacyjnych, takich jak Śląsk czy Wielkopolska.
Projekt ustawy przewiduje także rozszerzenie tzw. rejestracji profesjonalnej na przedsiębiorców handlujących pojazdami używanymi, co ma ułatwić przeprowadzanie jazd testowych bez konieczności każdorazowego rejestrowania pojazdu. Nowe przepisy mają wejść w życie po 6 miesiącach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Pytanie tylko, czy do tego czasu ustawodawca uwzględni głos branży i rzeczywiście odblokuje testy innowacyjnych pojazdów – czy raczej przyczyni się do ich ucieczki za granicę.
Źródło: Ministerstwo Infrastruktury/ SDCM