Na początek wyjaśnijmy podstawy, czyli czym są kompetencje zawodowe w transporcie i dlaczego są tak ważne dla przewoźników?
Certyfikat kompetencji zawodowych to potwierdzenie, że osoba zarządzająca firmą transportową zna przepisy, które regulują działalność przewozową w całej Unii Europejskiej. Wprowadzono go w momencie, gdy Polska wchodziła do UE, czyli w 2004 roku razem z systemem licencjonowania przewoźników. Żeby otrzymać licencję, trzeba spełnić cztery wymogi, a jednym z nich jest właśnie posiadanie certyfikatu kompetencji zawodowych.Wiele osób traktuje ten dokument jako formalność, coś w rodzaju „papierka” potrzebnego do uzyskania licencji. Tymczasem z mojego doświadczenia - a od pięciu lat szkolę przyszłych przewoźników i osoby zdające egzamin -wynika, że ten certyfikat naprawdę ma znaczenie praktyczne. Przewoźnicy często nie mają czasu śledzić zmian w przepisach, czytać rozporządzeń i konwencji. W efekcie nie wiedzą, że klient nie zawsze ma prawo ich obciążyć, że w pewnych sytuacjach przysługuje im dodatkowe wynagrodzenie albo że mogą się bronić, powołując się na konkretne przepisy. Certyfikat kompetencji zawodowych daje tę świadomość. Wymusza przeczytanie m.in. konwencji CMR czy rozporządzenia 1071/2009, czyli dokumentów, które potem w praktyce potrafią przewoźnikowi „uratować skórę”.
Ja sama stanęłam kiedyś przed wyborem: pięć lat studiów kierunkowych czy miesiąc nauki i egzamin państwowy. Wybrałam certyfikat i dziś wiem, że to była dobra decyzja. Bo ten dokument nie tylko otwiera drogę do prowadzenia firmy, ale daje realne narzędzie do ochrony własnych interesów w codziennej pracy przewoźnika.
Wcześniej wspomniała Pani o licencji, zatem wyjaśnijmy czym różni się certyfikat od samej licencji?
Najprościej porównać certyfikat kompetencji zawodowych do prawa jazdy. To dokument imienny przypisany do konkretnej osoby, która zdała egzamin państwowy. Jeśli Jan Kowalski zdobył certyfikat, to jest on jego osobistym uprawnieniem. Może na jego podstawie prowadzić własną firmę transportową albo zostać osobą zarządzającą transportem w cudzej firmie. Ale gdy zmieni pracę certyfikat „idzie” razem z nim. Firma zostaje bez tego uprawnienia, bo certyfikat jest nierozerwalnie związany z osobą, która zdała egzamin.Licencja natomiast jest przypisana do przedsiębiorcy, czyli do konkretnej firmy. I tu często tłumaczę to moim kursantom w prosty sposób: „przedsiębiorcą jest ten, kto ma NIP”. Żeby uzyskać licencję transportową, trzeba mieć już zarejestrowaną działalność. W przypadku spółki, np. z o.o., licencję można przenieść razem z firmą. Ale jeśli działalność jest prowadzona przez osobę fizyczną, te możliwości są bardzo ograniczone. W skrócie: certyfikat jest związany z człowiekiem, a licencja z firmą. Nie ma firmy, nie ma licencji.
Jakie warunki trzeba spełnić, żeby uzyskać certyfikat kompetencji zawodowych?
Tak naprawdę żadne szczególne. Wystarczy być pełnoletnim. Nie ma wymogu wykształcenia ani doświadczenia w branży. Jest jednak jeden ważny warunek: trzeba dobrze znać język polski. Egzamin odbywa się wyłącznie po polsku i nie ma możliwości korzystania z tłumacza, nawet przysięgłego. To oznacza, że cudzoziemcy, którzy chcą zdobyć certyfikat w Polsce, muszą naprawdę swobodnie posługiwać się naszym językiem.Poza tym obcokrajowiec musi mieć tzw. zwykłe miejsce zamieszkania na terenie Unii Europejskiej, tak wynika z regulaminu egzaminowania. I to właściwie wszystko. Certyfikat kompetencji zawodowych to egzamin, nie przywilej, więc wystarczy 18 lat, znajomość języka i chęć nauki.
Często można usłyszeć opinie, że łatwiej zdać egzamin na certyfikat, jeśli jest się teoretykiem niż praktykiem. To prawda?
Coś w tym jest. Sama podchodziłam do egzaminu po roku pracy w transporcie i wiedziałam, że „coś gdzieś dzwoni”, ale jeszcze nie do końca gdzie. I zdałam za pierwszym razem. Natomiast mój mąż, transportowiec w drugim pokoleniu, po studiach kierunkowych, poszedł bez przygotowania… i nie zdał. Bo to, czego uczą na studiach, to jedno, praktyka to drugie, a egzamin to zupełnie inna bajka.Trzeba pamiętać, że połowa materiału egzaminacyjnego nie dotyczy bezpośrednio transportu. Są tam zagadnienia z prawa cywilnego, handlowego, socjalnego i podatkowego. I właśnie te ostatnie- podatkowe bywają dziś naprawdę szczegółowe, momentami trudniejsze niż na egzaminie dla doradców podatkowych. Dobrze, że te pytania są, bo prowadząc firmę w Polsce trzeba mieć choć podstawową wiedzę ekonomiczną, ale poziom trudności bywa przesadzony.
Z kolei w kwestiach typowo transportowych, np. czasu pracy kierowców, widać spore braki. Mimo że mamy inteligentne tachografy i systemy GPS, wielu kierowców już nie potrafi samodzielnie policzyć czasu jazdy czy odpoczynku. Na kursach często słyszę od nich „tachograf mi pokazuje”. Kiedyś kierowca musiał rozumieć tarczki i przepisy, dziś coraz częściej polega tylko na urządzeniu. To pokazuje pewien paradoks, technika ułatwia pracę, ale jednocześnie odbiera świadomość przepisów. A egzamin z kompetencji zawodowych wymaga właśnie tej świadomości.
Pokrótce- na czym dokładnie polega egzamin na certyfikat kompetencji zawodowych? Jak wygląda jego przebieg?
Egzamin organizuje Instytut Transportu Samochodowego w Warszawie (ITS) to jedyna instytucja w Polsce uprawniona do jego przeprowadzania. Odbywa się w kilku miastach: m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie czy Poznaniu. Harmonogram na cały rok publikowany jest na stronie ITS [https://www.its.waw.pl/9859,pl,Plan-egzaminow.html].Egzamin składa się z dwóch części - teoretycznej i praktycznej. Część teoretyczna to 64 pytania testowe z ośmiu bloków: prawo cywilne, handlowe, podatkowe, socjalne, zarządzanie finansami przedsiębiorstwa, bezpieczeństwo drogowe, dostęp do zawodu i rynku przewoźnika oraz normy techniczne. Test trwa 2 godziny i może mieć do trzech prawidłowych odpowiedzi (nigdy cztery, tak stanowi regulamin).
Druga część to dwa zadania problemowe. Pierwsze zawsze dotyczy czasu pracy kierowców, trzeba ułożyć harmonogram trasy i odpowiedzieć na pytania pomocnicze. Czasem pojawiają się mniej oczywiste warianty, np. z promem, podwójną obsadą albo z „podmianą” kierowcy w trasie, co dla wielu osób bywa najtrudniejsze. Drugie zadanie to albo kadrowo-płacowe, albo leasingowe, np. trzeba policzyć wynagrodzenie kierowców lub rentowność inwestycji, koszt kilometra i planowany zysk. Wszystko robi się ręcznie, tylko kartka, długopis i kalkulator. Na egzaminie nie można mieć smartwatcha ani innych urządzeń elektronicznych. Na rozwiązanie zadań są kolejne 2 godziny. Czasu jest niewiele, więc trzeba być dobrze wyćwiczonym. Aby zdać egzamin, wystarczy uzyskać co najmniej 60% punktów łącznie, w tym po 50% z każdej części. Wyniki przychodzą w ciągu dwóch tygodni, a certyfikat pocztą, mniej więcej po miesiącu.
To jak najlepiej przygotować się do egzaminu? Jakie są opcje?
Nie ma obowiązku odbycia żadnego szkolenia , w przeciwieństwie do kursu na prawo jazdy. Certyfikat można zdobyć na dwa sposoby: albo zdać egzamin państwowy, albo ukończyć studia wyższe magisterskie i następnie podyplomówkę z zakresu transportu. Ta druga opcja trwa rok i obejmuje zajęcia z zaliczeniami oraz egzaminem końcowym, więc w praktyce dla większości przedsiębiorców jest zbyt czasochłonna. Dlatego najczęściej wybierają oni egzamin państwowy, do którego można się przygotować w miesiąc.Na rynku dostępne są różne kursy, w tym online. My prowadzimy szkolenia na żywo w Internecie, bo widzimy, że uczestnicy mają problem z samodzielną nauką z materiałów. Przez cztery dni omawiamy teorię i rozwiązujemy po jednym zadaniu dziennie. Potem kursanci mogą wracać do nagrań i ćwiczyć, a dodatkowo mają dostęp do grupy wsparcia, gdzie sprawdzamy zadania i odpowiadamy na pytania.
Z mojego doświadczenia - czytanie ustaw czy podręczników nie przygotowuje do egzaminu. Pytania są często podchwytliwe, sformułowane przez zaprzeczenie, więc trzeba trenować logiczne czytanie i rozwiązywanie testów. Lepiej zrobić 20-30 próbnych zestawów niż przeczytać 500 stron książki, bo egzamin sprawdza praktyczne zrozumienie, a nie znajomość paragrafów.
A ile trwa Wasz kurs przygotowujący do egzaminu?
Kurs zaprojektowałam tak, żeby była w stanie ukończyć go osoba aktywna zawodowo. ktoś, kto pracuje na etacie, prowadzi firmę albo pomaga w rodzinnej działalności transportowej. Często zdarza się, że to właśnie żona, córka czy partnerka właściciela firmy zdobywa certyfikat, bo mąż czy ojciec zwyczajnie nie ma na to czasu. I powiem szczerze - kobiety są w tym skuteczniejsze. Jak już się zapiszą, to kończą temat.Szkolenie trwa cztery dni. Są to zajęcia online prowadzone na żywo, po ok. 6 godzin dziennie. W tym czasie omawiamy całą teorię i rozwiązujemy po jednym zadaniu dziennie. Potem uczestnicy mogą ćwiczyć we własnym tempie zarówno na platformie szkoleniowej, jak i w aplikacji mobilnej, która pozwala uczyć się np. w drodze czy między spotkaniami. Z doświadczenia widzę, że ci, którzy od razu zapisują się na egzamin po zakończeniu kursu, zdają najczęściej. Ci, którzy odkładają naukę „na później”, zwykle wracają do niej dopiero po kilku miesiącach. Dlatego zawsze powtarzam: jeśli chcesz zdać po prostu zapisz się, wyznacz termin i działaj.
Kto w firmie powinien posiadać certyfikat kompetencji zawodowych i jaka jest rola tej osoby?
Zgodnie z przepisami Certyfikat powinien posiadać właściciel firmy transportowej. To on odpowiada za prawidłowe zarządzanie przedsiębiorstwem i przestrzeganie przepisów. Tak samo jak pielęgniarka musi mieć prawo wykonywania zawodu, tak przewoźnik powinien mieć CKZ bo to jego zawodowe uprawnienie. Certyfikat potwierdza, że osoba, która prowadzi firmę, zna prawo i odpowiada za jego stosowanie w praktyce. Chodzi m.in. o stan techniczny pojazdów, kompletność dokumentacji, uprawnienia kierowców, czy przestrzeganie czasu pracy. Brak nadzoru nad tymi elementami może skończyć się nie tylko mandatem, ale nawet utratą licencji.Oczywiście przepisy dopuszczają, by zarządzającym transportem była inna osoba niż właściciel firmy, np. zatrudniona na umowę o pracę lub cywilnoprawną. I właśnie tu zaczyna się temat tzw. „użyczania certyfikatu”. W praktyce przez lata dochodziło do sytuacji, że jedna osoba „zarządzała transportem” nawet w kilkudziesięciu czy kilkuset firmach. Formalnie nie było zakazu, a granice interpretowano różnie, zależnie od starostwa czy inspekcji. To jednak ma się wkrótce zmienić. Projekt ustawy (UD18), nad którym trwają prace, wprowadza konkretne limity:
• umowa cywilno-prawna 4 firmy maksymalnie 50 pojazdów
• w firmach spedycyjnych max 3 firmy
• jako właściciel, pracownik, dyrektor - maksymalnie w 3 firmach (projekt ustawy nie zakłada żadnego ograniczenia liczby pojazdów)
Dodatkowo nie będzie można łączyć ze sobą różnych form zarządzania na podstawie różnych umów.
To oznacza koniec masowego „użyczania” certyfikatów i fikcyjnych zarządzających za 200-300 zł miesięcznie. Bo dziś, przy rosnącej odpowiedzialności również osobistej - takie umowy stają się po prostu nieopłacalne. Mandaty dla zarządzającego zaczynają się od 200 zł, a sięgają 2000 zł, a w przypadku poważnych naruszeń (np. brak przeglądu, nieważny kod 95 czy niesprawny układ hamulcowy) można nawet stracić uprawnienia. Zresztą coraz częściej zgłaszają się do mnie osoby, które te uprawnienia już straciły właśnie z powodu błędów formalnych w firmach, którym „użyczały” certyfikat. Dlatego uważam, że zmiany idą w dobrą stronę. Ograniczenie liczby firm, w których można zarządzać transportem, przywróci realną odpowiedzialność i sens posiadania CKZ.
Egzamin z kompetencji zawodowych to nie tylko test z przepisów, ale sprawdzian odpowiedzialności i świadomości, jaką powinien mieć każdy przewoźnik. A że dziś coraz częściej słyszymy o końcu „fikcyjnych certyfikatów” i nowych zasadach zarządzania transportem, warto wiedzieć, co szykuje rząd. O tym właśnie w drugiej części rozmowy ➡️ Koniec „użyczania” certyfikatów. Co zmieni projekt UD18 i kogo najbardziej dotknie?
Koniec „użyczania” certyfikatów. Co zmieni projekt UD18 i kogo najbardziej dotknie?
